lexblue lexblue
294
BLOG

smutek śmierci

lexblue lexblue Rozmaitości Obserwuj notkę 0

„A” była tuż po doktoracie kiedy Ją spotkałem po raz pierwszy. Pomagała w organizacji konferencji naukowej w której brałem udział. Poznaliśmy się dobrze, rozmawialiśmy o współpracy zawodowej, planowaliśmy jej pobyt naukowy w moim ośrodku. Plany były zaawansowane, łącznie z wystawieniem oficjalnego zaproszenia, ale „A” zaszła w ciąże i musiała zrezygnować. „A” była szalenie pracowita i inteligentna. Jej kariera posuwała się błyskawicznie. Dużo publikowała i bardzo szybko zrobiła habilitację. Była pewną kandydatką na promocję profesorską i szybkie objęcie funkcji kierownika swojej macierzystej Katedry. Oprócz najwyższych kwalifikacji zawodowych, „A” wyróżniało również to, że była młodą, przepiękną kobietą.

Współpracowaliśmy ze sobą. Dostarczałem jej trudniej dostępne odczynniki i dyskutowaliśmy plany wspólnych badań. Opublikowaliśmy razem jedną pracę, planowaliśmy kilka następnych. Z uwagi na różne miejsca zamieszkania nie spotykaliśmy się często. Parę razy na kawie i lodach w Altusie w Katowicach, ostatni raz w restauracji włoskiej na Dolinie Trzech Stawów, też w Katowicach. Utrzymywaliśmy bardzo częsty kontakt mailowy.

„A” sporo jeździła po świecie uczestnicząc w konferencjach i prezentując wyniki swych badań. Jej ostatnia podróż była na konferencję do Nowej Zelandii w grudniu 2013. Po powrocie, napisała, że czuje się osłabiona i że nie znosi długich podróży tak dobrze jak kiedyś. Ja jej na to, że co tam, nie martw się; duża różnica czasu wymaga dłuższego okresu adaptacji. Jej następny mail to informacja, że od ośmiu dni jest w szpitalu z bardzo niejasną diagnozą. Kolejne maile były pół-na-pół; pierwsza część o naszej współpracy i planach na kolejne badania, a druga część to historia choroby.

W marcu 2014 lekkie zniechęcenie. Wiadomość napisana z błędami; jak potem większość kolejnych bo pisze bardzo chora i tylko na telefonie z uwagi na brak internetu w szpitalu. Stan zdrowia się pogarsza. „Nie mam do tego glowy. Dxos zrobilam kilka krokow. Sonde mi wyjeli z zoladka. Jaka to ulga. Moge pic lyczek na pol godziny. Jestem zmeczona. Miesiac w szpitalu mnie zupelnie pozbawil checi do dzialania. Moze juz blizej niz dalej :-) badania obrazowe zawiodly. Mam resekowans czesc j. czczego. Zadnych guzow nie bylo, ropnia tez nie znaleźli. Poczekamy na hist- pat.”

Pod koniec marca 2014 wiedziała już, że to bardzo rzadką i agresywna postać choroby nowotworowej. Zna rozpoznanie, zna prognozę, wie, że stoi u progu śmierci, ale walczy. Nawet wtedy, w stanie, rozmawiała z ordynatorem o sprawach naukowych. Pokazała mu naszą wspólną publikację; była z niej taka dumna; ordynator kazał mnie pozdrowić bo to dobry kolega.

Kolejny mail z kwietnia. „Moj przypadek jest trudny (...) to rzadkosc nawet w skali swiatowej. Nie ma schematu postepowania, nie mz badan klinicznych, bo przypadkow jest tak malo. Tak czy owak jestem po pierwsxym cyklu chemioterapii. Jesxcze dwa, potem PET-CT i ewentualnie nastepne 3 cykle, a na koniec autoprzeszczep. Do konca roku przekichane :-( ale to nic byle przezyc i wytepic cholerstwo. Jak bedziesz potrzebowal czegos to pisz. Czasem sie dobrze czuje, czasem nie - wtedy odpisze z opoznieniem.”

Potem przerwa w komunikacji, mimo moich maili. Kolejna wiadomość od Niej dopiero we wrześniu 2014. „Przepraszam, że nie pisałam. Nie mam dobrych wiadomości, a nie chciałam smutków przelewać na maila i psuć Ci dzień. Nie jest dobrze ze mną. Znasz rozpoznanie. Straszne paskudztwo! Oporny na leczenie. Od kwietnia miałam mnóstwo cykli leczenia (...). Miesiąc leżałam w łóżku. Jadlowstret. Infekcja. 40 st gorączki. Niemoc totalna. Spadek wagi. Dziś wstałam, ale zazywam cały czas 2 antybiotyki i heviran. Jestem strasznie zmęczona i słaba. Najgorsze jest to, że ze względu na rzadkość wystepowania, nie ma badań klinicznych i wytycznych dotyczących tej choroby :-( (....) Choroba wyniszcza potwornie. Cóż tak to jest. Koniec smutow! Pozdrawiam i ściskam życząc duuuuzo zdrowia”.

Kolejny (i już ostatni) mail w styczniu 2015; długi, wczytuję się teraz w poszczególne zdania i słowa. „Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Duzo zdrowia i wszelkiej pomyslnosci. Przepraszam za poslizg w odpowiedzi. Moje problemy zdrowotne jeszcze się nie skończyły. Jestem po autologicznym przeszczepie szpiku. (...) Ze względu na aktywna chorobę, bardzo źle zniosłam całą procedurę przygotowawczą. (...) Letalne dawki promieniowania spowodowały uszkodzenie błon śluzowych całego ciała. Śluzówki nie dość, że krwawiły, to jeszcze nieziemsko sprawiały ból. (...) Nie udało się uniknąć wspomnianych powikłań (...). Ten zły czas mam za sobą. O szczegółach nie chcę pamiętać. (...) Jestem zgłoszona w Poltransplancie jako osoba poszukująca dawcy komórek macierzystych. Nie wiem kiedy i czy w ogóle znajdzie się dawca. Wszystko zależy od powszechności mojego fenotypu. Musze czekać.

Na szczescie moge cos napisac pozytywnego! Przybieram na wadze :-) (...) Duzo odpoczywam :-) To jest fajne, ale czasem czarne mysli wpedzaja mnie w slepy zaulek. Ciagle ucze sie cieszyc sie kazdym dniem. Nawet czasem mi to wychodzi! Nie przyjmuje do wiadomosci, ze 2015 mialby byc dla mnie nieprzychylny. Licze, ze bedzie wyjatkowy i przyniesie mi wyczekane zdrowie. W koncu mam jeszcze wiele do zrobienia.... m.in. z Toba!. caluje i pozdrawiam serdecznie.”

 „A” zmarła w zeszłym tygodniu; miała tylko 37 lat. Jest mi strasznie; niewyobrażalnie wręcz smutno. Czuję się zagubiony i zdezorientowany; nie potrafię się otrząsnąć. „A” była przecież taka pełna życia i energii. U progu świetnie zapowiadającej się kariery zawodowej. Przepiękna młoda kobieta. Udany mąż, córeczka, życie czekające na Nią z otwartymi rękoma.

Do tej pory opisano tylko 44 przypadki tej odmiany nowotworu jaki miała „A”. Wszystkie zakończyły się śmiercią. Dlatego „A” z pewnością zaistnieje w literaturze medycznej – będzie przypadkiem 45-tym tej choroby. Lekarz prowadzący opisze sposób leczenia i poinformuje, że było nieskuteczne. Ktoś inny przeczyta, może wprowadzi inne leczenie. Może to inne leczenie będzie (oby!) skuteczne. „A” jako przypadek medyczny zyska rozgłos. Roczniki lekarzy będą znały jej inicjały, wyniki badań, kolejne rozpoznania, kolejne powikłania i zakończenie życia. Jednak ludzka strona tej choroby nie będzie znana. I dlatego powstała ta notka. Wspomnienie o wspaniałej osobie, wyjątkowej przyjaciółce, Jej cierpieniach i walce by przeżyć. Ta notka to moja pożegnalna modlitwa za Nią i hołd złożony Jej pamięci.

 

lexblue
O mnie lexblue

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości